Przewrotne opowiadania o tym, ze najwieksza niespodzianka w zyciu jest samo zycie.
Wedkarz, którego nad brzegiem rzeki dopada grupa urzedników. Dwóch samobójców pojawiajacych sie w tej samej chwili na jedynym w okolicy moscie. Kobieta, dla której prawdziwym sensem zycia jest karmienie golebi. I pewien zupelnie nietypowy wampir...
To tylko niektórzy bohaterowie opowiadan Anny Laszczki. W tomie "Zycie z kartonu" mieszaja sie najrozmaitsze style, swiaty i czasy. Zupelnie fantastyczne historie przeplataja sie z tymi, które znamy z wlasnego otoczenia i pierwszych stron gazet, a to, co na poczatku wydaje sie smieszne, za chwile okazuje sie wyjatkowo ponure. Niczego nie mozna byc pewnym, oprócz jednego: te opowiesci z pewnoscia was zaskocza.
- O, mentolowe, chetnie, zwlaszcza ze to bedzie ostatni papieros w moim zyciu - podtrzymywal rozmowe pierwszy nieznajomy.
- Co za zbieg okolicznosci. Wie pan, ja tez pale wlasnie ostatniego.
- Rzuca pan?
- Alez skad! W zyciu bym nie rzucil! Lubie palic, ale wie pan, dzisiejszej nocy postanowilem popelnic samobójstwo - kontynuowal gawedziarskim tonem drugi z przybylych, spokojnie wypuszczajac nosem smugi dymu.
- To nieslychanie zabawne, co pan mówi. Przyszedlem tu z tego samego powodu.
- Fakt, rzeczywiscie niesamowite! Akurat dzis! To po przemysleniu czy spontanicznie? Jesli oczywiscie wolno zapytac.
- Po przemysleniu, w tak waznej sprawie to chyba naturalne! - zauwazyl drugi, choc w jego glosie dalo sie slyszec delikatna nute oburzenia.
- Racja, choc niektórzy podchodza do tego bardzo emocjonalnie i robia to pod wplywem chwili. A jakie metody bral pan pod uwage? Jesli wolno zapytac. Bo ja dlugo wahalem sie miedzy skokiem z mostu a trucizna lub jakims medykamentem.